niedziela, 14 sierpnia 2011

Ojej, jestem juz taaaka zmeczona. Dniem, tym, ze musze myslec jak slucham i mowie, zmiana czasu i wszystkim. Ale wole napisac tu dzis, bo jutro wszyscy umawiaja sie ze mna na skejpa :D

Wczoraj bylam z moja host rodzina na basenie i w Arkansas. Wonderful place ;-)

A dzis.. Dzien zaczelam o 9.30, zjadlam sniadanie i o 10.15 jechalismy do kosciola. Ale tu jest kosciol protestancki - ten z pastorem ;p i... jest naprawde bardzo inny niz nasz ;d nie jest wcale oficjalny bym powiedziala, caly czas tylko spiewaja, jakies 3 min pastor tlumaczy slowa z biblii i ... znow spiewaja. No i wszycy tu sie znaja. Poznalam tylu ludzi, tyle imion, ze juz nie pamietam kto jest kto.

O 12.30 pojechalam z moja druga host rodzina nad jezioro. Ale nie takie jezioro, jak nasze Borowno :D Jest prawie tak wielkie jak macedonski Ohrid. Ale tylko prawie. I tu ludzie nie jada polezec na plazy, tylko poplywac motorowka. Wyplynelismy wiec na srodek jeziora i tam razem z Heidi zaczelam 'tubing' :D

 Heidi i Hannah

tu jeszcze z ich mama


Oni tu nie znaja banana niestety :( ale to jest porownywalne, tylko bez wpadania do wody (tak, Ada, wiem ze wpadanie do wody to cala atrakcja :P)
Potem troche porzucalismy pilka i jakos o 19.30 wrocilam do domu.

Wciaz troche mnie szokuje, jak oni jadac do sklepu, zostawiaja otwarte okna w samochodzie. Co u nas byloby niewyobrazalne raczej. No i nie zamykaja domu na klucz, jak wychodza na krocej niz 2 dni. No tak.. musze sie przyzwyczaic.

Jutro rano skejping, a potem jeszcze nie wiem.
A no i moja host rodzina codziennie chodzi na basen...

Brak komentarzy: