środa, 28 grudnia 2011

Po Świętach

Jakoś to minęło.

W zeszłym tygodniu w szkole lekcje wyglądały w sumie tak jak u nas kilka dni przed Świątami. Moja nauczycielka chemii zamówiła pizzę i zrobiła Christmas Party specjalnie dla mnie :D Na matmie graliśmy w familiadę..
W poniedziałek wieczorem miałam Christmas Party z ludźmi, których średnia wieku wynosiła ok. 65. Milusio, rozmawialiśmy o Polsce.
We wtorek moja host-mama odebrała mnie ze szkoły przed lunchem i pojechałam z nią kolędować w szpitalach itd.
Potem pojechałam z moją pierwszą host-rodziną na kolacjęi.. prezenty.

W środę mieliśmy Christmas Party, a noc spędziłam u Shannon. Oglądałyśmy 'the Holiday' z Jude Law <3 Potem gadałyśmy o promie i takie tam.
W czwartek od rana piekliśmy ciastka u host-babci.

Wieczorem miałam Christmas Party u Truetta i wznosiłam toast po polsku :D
W piątek mieliśmy gości, więc znów pełno pytań na temat pogody, szkoły, ludzi, sportów i jedzenia w Polsce.
W sobotę mieliśmy 'obiad wigilijny' u host-babci (czy jakkolwiek ją nazwać), a potem przyszedł czas na otwarcie skarpet z prezentami. Niestety trochę źle się czułam, więc nie opiszę wszystkiego po kolei. 
Potem pojechaliśmy do kościoła i otworzyliśmy resztę prezentów od babci.
Po powrocie do domu przygotowaliśmy ciastka, mleko i list dla Św. Mikołaja


W niedzielę wstaliśmy o 6 rano tylko po to, żeby zbiec na dół i otworzyć prezenty..... Zajęło nam to prawie dwie godziny, po czym zaczęliśmy pakować rzeczy i po 11 jedliśmy 'brunch' (połączenie śniadania z obiadem). Po tym pojechaliśmy do Columbii, do drugiej host-babci na kolację i.. prezenty. Było 18 stopni, fajna wiosna. W poniedziałek byliśmy w St. Louis na zakupach, potem u host-cioci (?) na kolacji i.. prezentach. Wróciliśmy do Columbii jakoś o 11 i poszliśmy spać. Rano zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy do domu.

Wczorajszy wieczór i dzisiejszy dzień spędziliśmy na graniu w 'Just Dance' i 'Sing It'.

Tak minęły mi Święta Bożego Narodzenia w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej :)


A tak na poważnie, to strasznie tęsknię za Polską i wszystkim, co w niej zostawiłam.

piątek, 16 grudnia 2011

Wesołych Świąt!

Chciałam napisać kolejną notkę dopiero po Świętach, ale w grudniu zawsze się dużo dzieje.


W piątek moja host-siostra wyprawiała urodziny dla koleżanek.

krejzolki


W zeszłą sobotę mieliśmy paradę świąteczną, na której grały 3 szkolne zespoły (nie wiem, jak to dobrze określić po polsku), kilka osób zrobiło świąteczne platformy i to w sumie na tyle.
Najlepszym punktem parady byli ludzie przebrani za bałwany, anioły, mikołaje, renifery i elfy rozdawający cukierki i gorącą czekoladę.









Wieczór spędziliśmy u rodziców mojej host-mamy. Ich dom jest bardzo.. Świąteczny. Tutaj co roku są organizowane 'wycieczki' do najlepiej wystrojonych domów w mieście (trzeba nawet kupić bilet..)
W niedzielę robiłam z moją host-siostrą świąteczne zakupy. Wieczór spędziłam z Ruth, Nathanem i Trevorem.

 We wtorek po koncercie mojej siostry, mój host-tata stwierdził, że za dużo gadam.


W czwartek w szkole nie było prądu ponad godzinę, więc nic nie robiliśmy na pierwszej lekcji. No bo jak? Ciemno (w klasie po dwa małe okienka), tablice nie działały (bo interaktywne), nie można było sprawdzić obecności (komputerowo, oczywiście) i nawet do łazienki nie można było pójść, bo tam też wszystko na czujniki elektryczne.. Siedzieliśmy więc w salach z nadzieją, że prądu nie będzie dwie godziny, co będzie oznaczało, że odwołają szkołę. Niestety, w połowie drugiej godziny wszystko wróciło do normy.
 Po szkole pakowaliśmy w domu prezenty (znów) i robiliśmy coś, nie wiem jak to nazwać. Czekoladę z płatkami?





Dziś moja host-mama i host-siostra wyprawiały urodziny.


Tak, potem się trochę nudziłyśmy z Hannah.

W niedzielę mamy koncert, a potem Christmas Party u Trevora.
W poniedziałek na matmie będziemy jeść gofry i naleśniki, a po szkole idę do kościoła (katolickiego) na jakieś tam międzynarodowe spotkanie. Nie wiem dokładnie, na czym to będzie polegać.
We wtorek jadę na kolację do mojej pierwszej host-rodziny. 
We środę mamy kolejny koncert, więc tylko pół dnia szkoły!!!!! A wieczorem kolejne Christmas Party.
W czwartek znów - u Truetta.
W piątek i sobotę będziemy się przygotowywać do Świąt (gotować, sprzątać i te sprawy), w niedzielę Wigilia, którą spędzamy u rodziców mojej host-mamy (z czego się strasznie cieszę, bo ich dom jest tak bardzo Świąteczny!), w poniedziałek rano przyjdzie czas na otwarcie prezentów (moje host-siostry już zapowiedziały mi pobudkę o piątej rano, więc chyba po prostu nie pójdę spać), a potem jedziemy do Columbii, do rodziców mojego host-taty. We wtorek podobno do St. Louis (nie mam pojęcia, do kogo).

Ostatnim razem, kiedy Emily odwoziła mnie do domu, marzyłyśmy o tym, żeby w Święta spadł śnieg. Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę.
Naprawdę, nie mogę się doczekać Świąt. Mam trochę obaw, ale jestem strasznie podekscytowana. Jeszcze tylko 9 dni!!!


Wesołych Świąt Wszystkim! :)

czwartek, 8 grudnia 2011

Kolejny miesiąc.


Dziś mijają mi 4 miesiące w Stanach. Za 7 miesięcy będę w Polsce.. Trochę szybko to wszystko mija.
Zacznę od tego, że ostatnio słyszałam, że wśród seniorów w mojej szkole, 16 dziewczyn jest w ciąży.. 
Trochę smutne.
Poza tym ten tydzień trwa wieki. W poniedziałek czułam się, jakby był czwartek.. No ale nieważne. 
Zeszły weekend spędziłam u Emily, dekorując jej choinkę.
 We wtorek mieliśmy Rotary Christmas Party. Zaczęło się od mnóstwa dobrego jedzenia. Potem przyszedł Św. Mikołaj i rozdawał dzieciom cukierki. Zaśpiewaliśmy kilka kolęd i przyszedł czas do wyjścia na środek (do czego nie byłam wcale przygotowana) i odebrania Świątecznego prezentu od Rotary (co było miłe). Całe szczęście, że nie chcieli, żebym cokolwiek mówiła. Jak stałam na środku i słuchałam, co oni mają do mnie opowiedzenia, spojrzałam przez okno i padał śnieg! Ale nie tak po prostu.. Jak zimą, a byliśmy w takim ładnym miejscu.. Wszystko wyglądało, jak w filmie. Po tym wszystkim nastąpiła wymiana prezentów (na wejściu każda rodzina przynosi jeden prezent i kładzie go na środku). Jedna osoba losowała numery stolików i podchodziło się i wybierało jeden prezent. Potem kolejna aukcja (moja siostra kupiła tort z lizaków) i wszyscy rozeszliśmy się do domu. Na zewnątrz było biało, więc wszyscy mieliśmy malutką nadzieję, że dostaniemy telefon ze szkoły o 4 nad ranem, że dziś wolne, ale niestety.. Dziś rano jak Hannah mnie obudziła, za oknem znów było biało, więc myślałam, że jest już 10 i nie idziemy do szkoły, ale potem spojrzałam na zegar i mój humor gwałtownie się zmienił. Wszyscy odliczamy dni do przerwy Świątecznej, jeszcze prawie 2 tygodnie.. 
W nocy z piątego na szóstego grudnia przyszedł do nas Św. Mikołaj. Wieczór przed tym, moje host-siostry się strasznie przejęły i czyściły swoje wszystkie buty ponad godzinę. Następnego dnia obudziły mnie o 6.39, żeby jak najszybciej zacząć szukać prezentów..
Jutro mam test z Algebry, we wtorek z chemii z dwóch działów, a w przyszłym tygodniu mamy też pełno testów podsumowujących semestr.. Poza tym, właśnie sobie uświadomiłam, że po Świętach zostaną nam ponad 4 miesiące szkoły. Na szczęście mamy przerwę wiosenną i kilka innych wolnych dni (jak np. Dzień Prezydenta).
Jutro moja host-siostra wyprawia urodziny, więc w moim domu noc spędzi kolejne 8 jedenastolatek..
W sobotę idziemy na Świąteczną Paradę (czy jakkolwiek to nazwać), a wieczorem na noc do dziadków. Tata mojej host-mamy jest Niemcem i wciąż wypytuje mnie o historię Polski, więc pewnie pół nocy będziemy gadać o przeszłości. Ale co tam, przynajmniej nie będę się nudzić.
Teraz jestem trochę przeziębiona, ale dostałam już pełno tabletek, więc w weekend powinnam się czuć dobrze. W Polsce zostałabym w domu, no ale tu mam już opuszczonych 5 dni, a to przecież za dużo..
 Dziś moja host-mama kupiła zegar, który gra inną kolędę o każdej pełnej godzinie (w zależności od tego, jak jasno jest w pokoju, tak głośno gra..)
Zostało aż 50 dni do kolejnego spotkania z wymieńcami, a czuję się, jakbym nie widziała ich już wieki. 


 Na końcu książki, którą czytamy obecnie na angielskim :)

 Moje host-siostry wieczór przed przyjściem Mikołaja.


Rotary Christmas Party
 Host-tata z Mikołajem.
 Z byłym i obecnym rodzeństwem.
Z host-siostrami i laską, której nie znam.

 Prezent gwiazdkowy od Rotary.

Fragment mojego nowego domu + śnieg!

 Mam już prezenty pod choinkami ponad tydzień i żadna z moich sióstr nie chce ich otworzyć :O

Kalendarz adwentowy. W środku są różnego rodzaju małe prezenty od babci ;-)

piątek, 2 grudnia 2011

Święto Dziękczynienia, Bożonarodzeniowe przygotowania i pierwszy śnieg.


Tak, w zeszły weekend w Stanach obchodziliśmy Święto Dziękczynienia. W sumie polega to na spędzaniu czasu z rodziną i.. jedzeniu. Oczywiście indyka.
W środę wyjechaliśmy do mamy mojego host taty. Okazało się, że jest Polką!!! Nie do końca, bo urodziła się w Ameryce, a u nas była tylko raz, ale jej cała rodzina jest z Polski, no i miło było usłyszeć trochę polskiego głosu. Jej mąż powiedział, że jego ulubioną rzeczą z Polski jest wódka. A z nią rozmawiałam o jedzeniu, miastach i tradycjach. Spytała, czy lubię blood soup, bo jest przepyszna. I jak mi o tym przypomniała.. mam nadzieję, że to będzie jedna z pierwszych rzeczy, jakie zjem po powrocie do Polski. (tak, mamo, to taka mała prośba). Poza tym wszyscy przed wyjazdem mówili, że będzie pełno pysznego jedzenia i nie będę mogła się ruszać po tym.. Ale na Święta w Bydgoszczy zjadam więcej. Nieważne, przynajmniej nie wrócę jako kluska. Piątek - Black Friday! Po dwóch godzinach snu ruszyliśmy do St Louis. Tysiące ludzi czekających całą noc przed sklepami, ponad godzinne kolejki do kas i straszny tłok. Ale podobało mi się, w końcu to takie nietypowe. Po dwunastogodzinnych (!) Świątecznych zakupach wróciliśmy do Columbii, obejrzeliśmy 'Elfa' i poszliśmy jeść. 
W sobotę rozmawiałam z 'babcią' o Polsce. Znowu. Pytała o tradycje Świąteczne i robiła notatki, żeby wprowadzić coś w jej rodzinie. To miłe. 
Po lunchu wróciliśmy do domu i na 6 poszliśmy do kościoła. Tak - zmieniłam rodzinę, zmieniłam kościół. Przy wejściu dostaje się kawę, herbatę albo coś zimnego do picia, zajmuje miejsce i.. śpiewa. Wnętrze wygląda jak podczas koncertu. Jest ciemno, duża scena, zespół składający się z osób grających na keybordzie, gitarze elektrycznej,perkusji, solisty i trzech dziewczyn robiących za chórki a na to wszystko rzucane są kolorowe światła.
I polubiłam moją rodzinę, czuję się, jakbym znała ich lata. Nawet zasady jakoś zaakceptowałam, i tak nie mam kiedy ich łamać.. 
Poza tym wyczekuję Świąt. Jadąc gdzieś z Emily, słuchamy świątecznej muzyki w samochodzie i wtedy takie uczucie, jakby do Świąt zostały dwa dni. A w poniedziałek spadł śnieg (oczywiście nie było biało). Wszyscy byli podekscytowani i na fejsie pojawiło się mnóstwo statusów odnośnie tego (tu przy pięciu centrymetrach śniegu zamykają szkołę, więc każdy miał malutką nadzieję..)
Na teatrze mamy kolejny projekt do piątku, ale na szczęście ten tydzień w miarę luźny (żadnych sprawdzianów :O)
I ostatnio wychodzi mi A z historii Ameryki!!! 
W czwartek moja host siostra miała koncert. Aż mi się smutno zrobiło, jak widziałam te wszystkie jedenasto- i dwunastolatki w dziesięciocentymetrowych szpilkach, wymalowane bardziej niż niektóre dziewczyny w polskich klubach. 
Dziś byłam na aukcji Rotary, tylko chwilę, żeby popatrzeć. Potem pojechaliśmy na zakupy i zaraz będę pakować świąteczne prezenty z host mamą :D
W sobotę mam jakiś tam meeting z harcerzami czy kimś tam, żeby im opowiadać o Polsce. 
W niedzielę jadę do Emily, ozdabiać z nią dom na Święta i ubierać choinkę.
W przyszłym tygodniu wypadałoby spotkać się z moją  counsulerką..
A dziś przyszły mi płyty z polskimi kolędami od rodziców!!! W końcu :)


Trochę słabo widać, ale to część kolejki do sklepu.
Ja o 4.45. HEJKA!

 Moja piękna choinka.

 Listy do Św. Mikołaja


 Moja z pingwinem.

pycha!