poniedziałek, 21 listopada 2011

The awkward moment when foreign exchange student puts ketchup on pizza.

No tak..










I'm sorry, Tina. I couldn't spell your last name, but I made a smiley face for you! 



 Nie wiem, czemu pokazuje się bokiem. W każdym razie jest to strój na Halloween kuzyna mojego host rodzeństwa. 

 A tu drugiego kuzyna. 


W zeszłym tygodniu mieliśmy kolejne spotkanie. Ostatnie w tym roku i tylko dwudniowe.. Ale jak zawsze udane :)

zkole nic nowego. Siedem godzin dziennie coraz bardziej męczy, a każdy dzień wyglądający tak samo jest nudny, ale nie narzekam. No i przez te punkty zamiast ocen, czuję się jak w Hogwarcie.
W ten weekend byłam w Columbii. W sobotę wstałam o 9 (!) i poszłam podziwiać kolegę z Brazylii na meetingu pływackim. Szczerze mówiąc, niczym się nie różnią od tych u nas (poza tym, że tutaj pływacy nie mają znajomych w innych miastach, więc nie ma takiej przyjacielskiej atmosfery, jak u nas).
Przed 5 pojechałam z moją host mamą do jej siostry na kolację, która była przepyszna. Mieliśmy sushi, kraby, szparagi, creme brulee i inne smakołyki.
Wieczorem poszłam z Isabel, Diogo i ich amerykańskimi znajomymi na miasto. Nie było tam tak pięknie, jak jest w Europie, ale wieczór udany :)
Wczoraj zmieniłam rodzinę. Szczerze mówiąc chyba bardziej lubiłam pierwszą, chociaż z tą spędziłam dopiero łącznie 6 dni.
W szkole tydzień wolnego, bo w czwartek Dzień Dziękczynienia. Jadę do St.Louis, albo znów do Columbii, będę wiedzieć jutro. No i w tym tygodniu Black Friday!
Dziś dekorowaliśmy dom na Święta, nawet choinka już stoi..
Wiem, że nie pisałam długo, ale nie mam o czym opowiadać. Nic ciekawego się nie dzieje, a przynajmniej nic na tyle ciekawego, by opisywać to tutaj. 


Aha i dziś pytanie od sióstr:
Who is your favorite singer? Justin Bieber, Selena Gomez, Hannah Montana or Taylor Swift?

buziaki dla mYSZTY :*
hehe, wiem, że to lubisz.
a tak serio, to czasem nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła.

poniedziałek, 7 listopada 2011

When someone asks you "who is your best friend?" or "how many sibblings do you have?" or maybe "how is your family like?" and you don't know how to answer... 'Cause you got not ONE or TWO, nor even FOUR, but around A HUNDRED brothers & sisters all over the world, who turn out to also be your best friends for life, the ones you've shared you're secrets & experiences with, the ones that cried with you when it was time to say goodbye but that still will always be there for you, the ones that became your family, the ones that -even when speaking another languague- understands you the best, no matter culture or traditions you know they'll support you... then you know you've been an EXCHANGE STUDENT♥

Jest szósty listopada, za 11 minut druga w nocy, ale nie mogę spać. Muszę zmienić godziny sobotniego wstawania. No ale jutro śpimy godzinę dłużej! Co do daty, za miesiąc mikołajki, a ja nie znajdę żadnego prezentu w bucie :(
Dziś razem z Emily robiłyśmy pierogi (z truskawkami!). Oczywiście wyszły przepyszne. Po południu byłam na zakupach. Wszystkie sklepy mają już świąteczne dekoracje, a w niektórych leci nawet świąteczna muzyka. Czułam się, jakby Święta miały być jutro. Brakowało tylko śniegu (pomijając fakt, że dziś byłam nawet bez bluzy i w butach 'bez palców'). A to dopiero (albo już) początek listopada, zostały nam dwa długie tygodnie w szkole do Święta Dziękczynienia, potem tydzień wolnego, kolejne i cztery długie tygodnie. Za tydzień ostatni meeting w tym roku, kolejny w lutym... Za dwa tygodnie jadę do Columbii, bo moja host mama chce odwiedzić siostrę, a ja będę mogła zobaczyć się z niektórymi wymieńcami. Za trzy tygodnie jedziemy do St Louis, po powrocie zmieniam rodzinę. To wszystko dzieje się tak szybko, jestem tu już prawie trzy miesiące!
Halloween w Stanach jest imponujące, to prawda. Każdy dom jest chociaż trochę ozdobiony, restauracje wyglądały jak domy z horrorów i wszyscy piekli halloweenowe ciasta, albo kupowali mnóstwo cukierków. W sobotę byłam na Halloween party, w poniedziałek w domu strachów, który był bardziej śmieszny niż straszny.
Piątkowy angielski:
Jakiś koleś (nie znam imienia): So, Tina, can you say again, where are you from? 
Ja: Poland.
On <mina o co be>: Ohh, cool.
Ja: You don't even know, what it is, right?
On: Not really.
Ja: Do you know where is Europe?
On: Yes.
Ja: Well.. I came from there. 
On: Ohh, got you! So Poland is a city in Europe, right?
Ja: Nope, this is a country. 
On: Hmm..
Ja: Okay, what do you know about Europe?
On: Well.. This is a country in Italy, like Germany or Spain.
Ja: Are you kidding me?!

To chyba nie wymaga żadnego mojego komentarza... Dziś Ryan myślał, że Święto Niepodległości, jest na całym świecie w tym samym dniu.
Poza tym w weekend trochę myślałam i.. nie chciałabym tu mieszkać na stałe. Wszystko super, ludzie są świetni, high life, te sprawy, ale 584297032092 razy bardziej wolę Polskę. Zaczynam powoli doceniać nasz kraj, czego bym się nigdy nie spodziewała. Oczywiście, niektóre zwyczaje stąd przydałyby się u nas, ale i tak tam jest lepiej. Wszystko jest ładniejsze, w każdym mieście jest na co popatrzeć, a tu.. Wszędzie i wszystko jest takie samo.
No i trochę mi się zaczyna tęsknić, ale jeszcze nie jest tragicznie.
( Tak poza tym, to przytyję najbardziej w pierwszych tygodniach po powrocie do Polski, jak się rzucę na najlepsze jedzenie na świecie. )
Koniec narzekania, w piątek jadę do Branson, do Johanny na noc, w sobotę jedziemy na meeting.
W czwartek mam w planie iść na basen.. :D
W piątek byłam pierwszy raz w maku!
I w ten weekend mieliśmy dwa trzęsienia ziemi!

Foteczki dla Iwa:


 hahaha

 przed wyjściem, z host rodzeństwem






PS
Marlo:
or if you dont, write something about me i wunna get known around the world! orr somwthing true like" i see this marlo kid around scool and i think he likes me,?"


no to xoxo dla wszystkich ze szkoły, heh